BiznesOptymalizacja procesów low-code i no-code. Co wybrać dla biznesu? > Robert Kamiński Opublikowane 8 lipca 20240 0 124 Podziel się Facebook Podziel się Twitter Podziel się Google+ Podziel się Reddit Podziel się Pinterest Podziel się Linkedin Podziel się Tumblr Programming code writing, software coding developing, hands typing computer script. Automatyzacja procesów dotyczy już nie tylko międzynarodowych korporacji. Digitalizację i uporządkowanie działań w firmie coraz częściej doceniają także zarządy oraz pracownicy średnich i małych przedsiębiorstw. Automatyzacja ma jednak sens tylko wtedy, gdy wybierzemy odpowiednie narzędzie. Poszukując rozwiązań możemy natrafić na rozwiązania typu low-code i no-code. Czym różnią się od siebie i które wybrać? – Low-code i no-code zrewolucjonizowały świat technologii. Ich cechą wspólną jest cel, czyli uproszczenie oraz przyspieszenie wytworzenia oprogramowania, także obniżenie kosztów produkcji. Oba podejścia są stosunkowo nowe, ale w ostatnich latach, m.in. ze względu na zwiększone zapotrzebowanie na digitalizację firm, przechodzą one dynamiczny rozwój – mówi Katarzyna Wiktorowicz, dyrektor działu marketingu FlowDog, polskiej platformy służącej optymalizacji procesów biznesowych.Jakie zatem są różnice?Narzędzie low-code, jak sugeruje nazwa, wykorzystuje małą ilość kodu i nie wymaga zaawansowanej wiedzy z zakresu programowania. Niezbędne jest jednak posiadanie podstawowych umiejętności technicznych i szkolenie. Aplikacje no-code działają natomiast bez użycia kodu i opierając się wyłącznie na interfejsie graficznym. Dzięki temu odbiorcą końcowym może być właściwie każdy. Często podawanym przykładem narzędzia no-code jest podstawowy zakres działania popularnego systemu CMS WordPress, łużącego do tworzenia stron internetowych. Jest on intuicyjny, nie wymaga większego przeszkolenia i działa głównie na zasadzie metody drag-and-drop (ang. „przeciągnij i upuść”).Biznes jest jednak bardziej skomplikowany niż proste wyklikanie strony internetowej, dlatego często sięga po narzędzia typu low-code, które można idealnie dostosować pod potrzeby organizacji.– No-code jest niezwykle przystępny, ale co do zasady ogranicza się do dziedziny biznesowej i funkcjonalności przewidzianych przez twórcę danego środowiska. Tymczasem każda firma ma własną specyfikę i unikalne potrzeby. Low-code jest elastyczny i daje przestrzeń na tworzenie wielu rodzajów zindywidualizowanych aplikacji. Analogicznie do klocków Lego, pozwala na budowanie spersonalizowanych modułów, odpowiadających na potrzeby konkretnego biznesu – tłumaczy Katarzyna Wiktorowicz.– Pomagamy firmom i instytucjom m.in. w planowaniu produkcji, zarządzaniem kolejką załadunku lub rozładunku towarów, obsłudze procesów reklamacji czy rozliczaniu wniosków refundacyjnych, łącznie ze składaniem zleceń przelewów w banku. To zazwyczaj nie są proste systemy, dlatego musimy dogłębnie poznać dziedzinę, w której specjalizuje się klient. Dzięki temu możemy stworzyć system, którego logika jest zakorzeniona w DNA organizacji i z nim spójna – dodaje Dominik Dubrowski, dyrektor zarządzający FlowDog.Narzędzia low-code, poza wspomnianą elastycznością i indywidualnym charakterem mają jeszcze jedną ważną zaletę. W dużej mierze opierają się na tzw. prototypach, które można przekształcić w konkretne rozwiązanie, bez potrzeby tworzenia programu od podstaw. Wiąże się to z krótkim czasem realizacji i obniżeniem kosztów. Narzędzie można też na bieżąco dostosowywać do zmian w firmie. Raz wdrożona platforma low-code stanowi punkt wyjścia do rozszerzeń o nowe obszary działania.Na koniec warto wspomnieć o największej zalecie tej technologii. Decydując się na platformę low-code, taką jak np. FlowDog, firma zyskuje niezależność od zewnętrznych specjalistów.