Home Na czasie Internet rzeczy a bezpieczeństwo sieci korporacyjnej

Internet rzeczy a bezpieczeństwo sieci korporacyjnej

0
0
98

Nie powinno to dziwić, gdyż zgodnie z tegorocznym raportem OECD (Building Blocks for Smart Networks 2013), do 2022 roku przeciętne gospodarstwo domowe będzie posiadało 50 urządzeń (głównie artykuły RTV i AGD) podłączonych do Internetu. Ta sama organizacja szacuje, że do 2020 roku ponad 50 miliardów urządzeń (znajdujących zastosowanie przede wszystkim w infrastrukturze miejskiej oraz w usługach) będzie bezprzewodowo podłączonych do Internetu, z czego większość będzie wymieniała między sobą dane bez udziału człowieka, tzw. M2M (machine-to-machine).

Trend ten, nazwany Internetem rzeczy (Internet of Things), pozwala roztaczać wizje urządzeń stale komunikujących się ze sobą w celu uniknięcia przeciążenia sieci energetycznej, maszyn przemysłowych wymieniających informacje, by zapewnić efektywne wykorzystanie zasobów czy lekarzy mogących na bieżąco kontrolować stan swoich pacjentów, niezależnie od tego gdzie się znajdują.

Jak bezpieczny jest Internet rzeczy

Jednak, podczas gdy jedni próbują przewidzieć, dokąd zaprowadzi nas ten nowy trend, inni już pracują nad bezpieczeństwem Internetu rzeczy. Eksperci Palo Alto Networks zidentyfikowali w tej kwestii dwa główne obszary zagrożeń. Zasadniczym problemem jest bezpieczeństwo danych. Po pierwsze, nieustająca komunikacja między współpracującymi ze sobą urządzeniami oznacza, że różne dane będą musiały być wielokrotnie odczytywane, przesyłane i przetwarzane przez wiele urządzeń czy użytkowników końcowych korzystających z różnych systemów.  Znacznie utrudni to znalezienie równowagi pomiędzy bezpieczeństwem a dostępnością danych.

Po drugie, treści zbierane w ramach ery Internetu rzeczy będą miały charakter niezwykle wrażliwy, zarówno dla osób prywatnych jak i przedsiębiorstw. Obecnie urządzenia gromadzą informacje o charakterze statycznym – dane teleadresowe, numery pesel, itd. Jednak wraz z rozwojem Internetu rzeczy, zbierane i przetwarzane przez urządzenia dane będą posiadały kontekst, który pozwoli określić, kto, kiedy i z kim podejmował konkretne działania.

Efekt domina?

Drugim problemem jest potencjalny efekt domina w przypadku naruszenia bezpieczeństwa sieci. Urządzenia działające w Internecie rzeczy współpracują ze sobą, a ich działania uzależnione są od wysyłanych do siebie nawzajem informacji i statusów. Ta wzajemna zależność sprawia, że efekty nawet niewielkich naruszeń bezpieczeństwa będą niezwykle łatwo rozprzestrzeniały się w sieci. Problem ten może być szczególnie niebezpieczny w przypadku urządzeń infrastruktury publicznej (np. inteligentnych sieci energoelektrycznych czy podłączonych do Internetu urządzeń do dializy).

  • Przy przewidywanej liczbie 50 miliardów urządzeń podłączonych do Internetu w ciągu kliku najbliższych lat, szczególnie trudnym zadaniem będzie zapewnienie bezpieczeństwa urządzeniom końcowym.

Dlatego ekspert Palo Alto Networks Karl Driesen, Vice President EMEA, proponuje, aby zrezygnować z tradycyjnego podejścia polegającego na zabezpieczaniu urządzeń końcowych.

„Dawniej, zabezpieczanie urządzeń końcowych miało sens, ponieważ wszystkie były takie same. Dzisiaj mamy iOS, Android oraz Microsoft na urządzeniach mobilnych oraz Apple, Linux czy Microsoft dla desktopów i laptopów. Taka różnorodność sprawia, że próba zabezpieczania każdego urządzenia jest dla korporacji zadaniem niezwykle trudnym. Jedyną rzeczą, która będzie wspólna dla miliardów urządzeń w 2020 roku będzie sieć, do której będą podłączone. Dlatego przygotowując rozwiązania mające zapewnić bezpieczeństwo należy skupiać się na zabezpieczeniu sieci, a nie poszczególnych urządzeń końcowych” – mówi Karl Driesen.

Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Pięć oznak kradzieży danych personalnych

Rachunek za usługę, z której nigdy się nie skorzystało lub przeciwnie, nagła przerwa w otr…