Home Biznes Jak handlować to na giełdzie

Jak handlować to na giełdzie

0
0
129

Inwestorzy domenowi coraz częściej stawiają na aktywną sprzedaż. Adres „zawieszony” na parkingu ma mniejsze szanse na zainteresowanie potencjalnego klienta, choćby dlatego, że skrypt wyświetlający linki można pomylić ze zwykłą witryną internetową. W promocję dobrej nazwy warto włożyć nieco więcej wysiłku, np. stworzyć na niej miniserwis, rozsyłać emaile z ofertą czy korzystać z marketingu szeptanego. Jednak najprostszym i często najbardziej skutecznym rozwiązaniem, które zapewni dotarcie do rzeszy potencjalnych klientów, jest wystawienie adresu na giełdzie domen.

A było to tak…

Platformy sprzedaży adresów internetowych pojawiły się w Polsce stosunkowo późno. Liderem rynku wtórnego jest firma Aftermarket.pl, która powstała dopiero w 2008 r., czyli w momencie, gdy domaining był już całkiem nieźle rozwiniętą gałęzią e-biznesu w naszym kraju. Na rynku nie było wówczas poważnej konkurencji – istniał jedynie serwis Gido.pl, któremu do dziś nie udało się wypłynąć na szersze wody. Wielu domainerów korzystało co prawda z możliwości oferowanych przez platformę sprzedaży „wszystkiego”, czyli Allegro.pl, jednak jakość domen w tym serwisie była intensywnie zaniżana przez niedzielnych inwestorów, próbujących spieniężyć tasiemcowe adresy za tasiemcowe kwoty – z wiadomym skutkiem. Później Allegro.pl połączyło siły z Aftermarket.pl i obecnie można tam znaleźć wartościowe nazwy w rozsądnych cenach. Gdy okazało się, że domaining rośnie w siłę, a giełda jest świetnym pomysłem na biznes i rozruszanie rynku wtórnego, na następców Aftermarket.pl nie trzeba było długo czekać. Na początku 2009 r. w cyberprzestrzeni pojawiła się giełda PPD.pl, a kilka miesięcy później swoją platformę sprzedaży otworzył potentat rynku pierwotnego – firma NetArt, właściciel serwisu Nazwa.pl. W następnym roku na rynek wtórny zawitał rejestrator AZ.pl, a na początku 2011 r. przybył nowy konkurent do domenowego tortu – Premium.pl. A właściwie nie do końca nowy, bowiem serwis ten powstał „na gruzach” PPD.pl, dzięki wsparciu największego rejestratora adresów internetowych w Polsce – Home.pl.

Dokąd z domeną i po domenę?

Serwisów oferujących adresy internetowe jest właściwie na pęczki. Nie brakuje również miejsc, w których można wystawić domeny na sprzedaż. Pojawia się jednak pytanie, gdzie handel adresami przebiega najskuteczniej. Obecnie wśród giełd prym wiedzie serwis Aftermarket.pl. Pozycję lidera firma zawdzięcza nie tylko najdłuższemu stażowi na rynku wtórnym, ale również innowacyjności. Wiele ciekawych narzędzi i funkcjonalności, które przypadły do gustu domainerom, po raz pierwszy pojawiło się pod szyldem Aftermarket.pl. Przykładem aukcje last minute, first minute czy user premium. To, co jednak najbardziej istotne z punktu widzenia osoby zainteresowanej zakupem lub sprzedażą adresów, to popularność giełdy. Jednym z „parametrów”, który pozwala na jej zmierzenie, jest liczba wystawionych na sprzedaż adresów. Tu niepodzielnie rządzi serwis Aftermarket.pl, który aktualnie oferuje ok. 154 000 nazw.

  • Dla porównania, Premium.pl w komunikacie na stronie informuje o 70 000 domen wystawionych na sprzedaż – to ponad dwukrotnie mniej niż Aftermarket.pl, ale i tak sporo w zestawieniu z pozostałymi giełdami z pierwszej czwórki. „Azetka” pośredniczy w sprzedaży ok. 30 000 domen, a giełda Nazwa.pl ma w ofercie 13 000 nazw.
  • Aftermarket.pl i Premium.pl znacznie lepiej od konkurentów wypadają również pod względem czytelności interfejsu oraz dostępnych funkcjonalności. Giełda Premium.pl bardzo dobrze poradziła sobie kategoryzację adresów. Każdej z 16 kategorii ogólnych przyporządkowane są podkategorie, co zdecydowanie ułatwia wyszukiwanie interesujących nazw. Celnym pomysłem jest wprowadzenie kategorii „branding”. Ten typ domen zdaje się zyskiwać na popularności w ostatnim czasie – adresy brandowe często są tańsze od generycznych, a jednocześnie dobrze nadają się na nazwę firmy.
  • Niestety kuszący ładnym interfejsem Premium.pl ucieka się do nader szpetnego wybiegu handlowego. Serwis ten oferuje zarezerwowane (czyli niezarejestrowane) domeny za 300 zł. Ktoś, kto nie wie, że taka nazwa po 14 dniach wróci do puli ogólnej, gdzie będzie dostępna za raptem kilkanaście złotych, może dać się złowić na taki haczyk. Warto pamiętać, że w biznesie liczy się nie tylko estetyka, ale również etyka.

 

Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Cyberzagrożenia i dezinformacja to główne źródła niepokoju na świecie. Obawy Polaków powyżej średniej

„World Affairs” to coroczny raport stworzony przez Ipsos, w którym ankietowani odpowiadają…