Home Biznes Telepraca czyli jak nie chodzić do pracy

Telepraca czyli jak nie chodzić do pracy

0
0
133

Jak bowiem nazwać pojawiające się sugestie aby pracodawca zapewnił odmiejscowionemu pracownikowi warunki pracy zgodne z przepisami BHP? Nadmieniam, iż telepraca ma (może) odbywać się przecież w domu (mieszkaniu) prywatnym. Życzenie co do BHP zatem jest nierealne do spełnienia ponieważ zakłada głęboką ingerencję w prywatność. Zresztą czy w życiu prywatnym w naszych domach i mieszkaniach wszystko jest zgodne z BHP? Zapewne nie zawsze ale i nie przeszkadza nam to jakoś. Na tym przykładzie chcę pokazać iście Kafkowski bezsens dążenia do regulacji wszystkiego na drodze ustawowej. Podejście takie powoduje znana już inflację prawa gdzie samo wydanie przepisu uważa się za załatwienie sprawy. Telepraca specjalnych regulacji nie potrzebuje.  

Co w umowie o pracę

Obowiązująca obecnie ustawa Kodeks Pracy w istocie pozwala bez żadnych modyfikacji wprowadzić model telepracy jako integralny model pracy oparty na formalnej umowie o pracę. Skąd to wynika? Otóż każdą umowa o pracę aby być w rozumieniu Kodeksu Pracy skuteczną powinna zawierać określone warunki.

Warunkami tymi są:

1/ czas na jaki umowa jest zawarta (próbny, określony nieokreślony);

2/ warunki wykonywania pracy; 3/ rodzaj wykonywanej pracy;

4/ termin rozpoczęcia pracy;

5/ wymiar czasu pracy;

6/ wynagrodzenie za pracę;

7/ warunki techniczne pracy czyli wyposażenie i inne warunki niezbędne i konieczne do pracy;

8/ miejsce wykonywania pracy.

Gdzie mam pracować

Skoro więc Kodeks Pracy wymaga określenia miejsca pracy to wydaje się, że dopuszcza takie skonstruowanie umowy o pracę gdzie miejscem pracy pracownika nie jest siedziba (biuro, budynek) pracodawcy. Nie może być inaczej skoro umowę o prace podpisują dwie strony i zakłada się iż czynią to dobrowolnie. Kluczowe więc określenie miejsca pracy. Można to zrobić pisząc „w miejscu zamieszkania pracownika” lub wręcz nie określać ściśle miejsca pracy. Nietrudno bowiem sobie wyobrazić, że złośliwy pracodawca podpisawszy umowę z telepracownikiem na pracę w miejscu zamieszkania może starać się kontrolować to miejsce lub wręcz szykanować pracownika za nieprzebywanie w „pracy” (telepracy) „w godzinach pracy”.

Umowa dla wielu

Wydaje się, że tak napisana umowa o pracę może dotyczyć tylko prac polegających na mierzalnej aktywności telepracownika. Przykładem mogłaby być wprowadzanie danych do bazy informatycznej lub uaktualnianie stron internetowych. W układzie telepracy można więc widzieć szansę dla administratora serwisu WWW lub serwera firmowego. Podobnie jest ze wszelkimi opracowaniami w edytorach tekstu czy pracami wykonywanymi przy użyciu innych narzędzi, w tym badaniami statystycznymi czy projektowaniem.

Kontrola jest możliwa

Tak bardzo lubianą przez (niektórych) pracodawców kontrolą gotowości do wykonywania pracy przez pracownika, mogłaby być jakaś forma logowania się, tak aby telepracownik był dla pracodawcy widoczny sieciowo. Tu zresztą kłania się prawidłowo i rzetelnie napisany zakres obowiązków określający (w umowie) rodzaj i warunki wykonywanej pracy. W dużych aglomeracjach widać często telepracownika umiejscowionego w przestrzeni publicznej – w kawiarni, galerii handlowej czy księgarni – który, co daje się zauważyć, intensywnie pracuje wykorzystując jakieś łącze internetowe. Cóż, przedsiębiorcy nic nie obchodzi gdzie jest pracownik, przepraszam – telepracownik – ważne, że praca jest wykonywana. A o ile milej się pracuje niż w dusznym biurze.

Te wspaniałe narzędzia informatyczne

Narzędzia do pracy zapewnia oczywiście pracodawca. W przypadku telepracy jest to niebagatelne instrumentarium. Począwszy od notebooka przez opłacone łącze internetowe wraz z telefonem GSM i możliwością podłączania się do zasobów firmy przez zdalny pulpit, tak aby gdy to jest uzasadnione „być” w firmie, korzystać z baz danych, informacji i wszystkiego co potrzebne jest pracownikowi. Warto wspomnieć, że pracownikom umiejscowionym w biurze pracodawca również przekazuje do użytkowania służbowe różnej wartości instrumentarium. Pracownicy zawsze więc odpowiadają materialnie, niezależnie od tego czy pracują w biurze pracodawcy czy na delegacji w Kogutkowie Górnym. Znowu „różnica” pomiędzy zwykłym pracownikiem a jego alter ego tzn. chyba alter tele, która nie jest żadną różnicą.

Jak zrobić dobrze wszystkim naraz

Aby zadowolony był telepracownik i pracodawca (przedsiębiorca) należy wspomnieć o systemie zachęt finansowych mogących skutecznie pobudzić tę formę pracy. Otóż przedsiębiorcę w łatwy sposób można zachęcić do zatrudniania pracowników gwarantując firmie, że:

  • od zatrudnionych telepracowników zapłaci znacznie niższy ZUS
  • firma zostanie objęta istotną redukcją podatkową z uwagi na tworzenie miejsc pracy
  • przedsiębiorca otrzyma na sformatowane telestanowisko nieodpłatny grant w celu zakupu wyposażenia
  • koszty łączności (Internet i GSM) zostaną zasadniczo obniżone (przez refundację) dla stanowisk telepracy

Aby telepracownik chciał się związać kontraktem telepracy należałoby aby właśnie tej kategorii zagwarantować rozporządzeniem stosowne instrumentarium (notebook, Internet, telefon) wraz z normalnym ubezpieczeniem pracowniczym, emerytalnym i prawem do urlopu.

Co zyska gospodarka

Przede wszystkim sektor przedsiębiorstw wygeneruje obniżkę kosztów prowadzenia działalności gospodarczej czyli w rozumieniu terminów ekonomicznych szybki spadek cen. Cen rozumianych jako ceny końcowe usług (i dóbr) wytwarzanych z udziałem telepracy. Obniżka cen pobudzi, jak zawsze, konsumpcję a to z kolei parametrycznie zwiększy przychody przedsiębiorców i wpływy budżetowe państwa. Koło się zamyka.

Automat z USA

System taki jest opisany w wielu modelach ekonomicznych zaś podręcznikowym przykładem gospodarki zbudowanej na zdolności konsumpcyjnej, w tym i kredytowej, jest gospodarka USA. Nie trzeba przypominać, że ceny konsumpcyjne towarów i usług są tam niskie, znacząco niższe w stosunku do cen polskich. Obecne trudności i podejrzenia o recesję w USA nie zmieniają faktu, że w Ameryce obrona gospodarki oznacza każdorazowo szereg czynności obniżających koszty przedsiębiorców.  (opinia z 2008 roku).

Kto może stracić

Teoretycznie mogą stracić wynajmujący powierzchnie biurowe. Można sobie wyobrazić, że na ogólnym trendzie do telepracy przedsiębiorcy zaczną znacząco redukować wynajęte powierzchnie komercyjne. Przy czym nie tylko chodzi o „proste” prace biurowe. Cała infrastruktura korzystająca z biura, taka jak projektanci, prawnicy, rzecznicy prasowi, PiaRowcy czy kontrolerzy, nagle zostaną wypchnięci poza biuro. Nie znaczy to, że stracą pracę. Oznacza to tylko tyle, że wreszcie będą wykonywać pracę uwolnieni od konieczności transferowania się do biur i powrotu do domów. Firma zaś obetnie koszty i użyje tych pieniędzy do czegoś innego. Oczywiście wynajmujący dostosują się cenowo co jeszcze podniesie trend nisko kosztowy i bardziej go utrwali.

Firma zaś zainwestuje  czyli wyda zaoszczędzone na kosztach pracy pieniądze na innowacje w nowe technologie czy właściwy danemu przedsiębiorstwu właściwy biznes…


Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Kradzieże haseł i przejmowanie zdalnego pulpitu

Wykorzystanie zewnętrznych usług zdalnych to najczęstsza stosowana przez hakerów metoda do…