Home Chmura Chmura nie (zawsze) jest potrzebna

Chmura nie (zawsze) jest potrzebna

0
0
98

To co na pierwszy rzut oka wydaje się bardziej efektywne i tanie w eksploatacji niekoniecznie sprawdza się we wszystkich firmach. O przewadze własnego centrum obliczeniowego nad chmurą rozmawiam z Jarosławem Dąbrowskim, dyrektorem ds. Technologii na Europę Wsch., Bliski Wschód i Afrykę firmy GTECH Poland.

Robert Kamiński: Może zacznijmy od takiego prostego pytania, aby wprowadzić czytelnika w temat… Czym GTECH zajmuje się w Polsce?

Jarosław Dąbrowski: GTECH na całym świecie, w tym w Polsce, zajmuje się projektowaniem systemów online dla loterii. System online to rozwiązanie pozwalające zawierać zakłady loteryjne w czasie rzeczywistym. Wszystko zaczyna się od wyboru gry a następnie liczb, którymi chcemy zagrać (skreślamy je własnoręcznie bądź na chybił-trafił). Informacja zostaje wprowadzona do terminala, który przy pomocy sieci łączności komunikuje się z systemem centralnym. Następnie jest tam weryfikowana, zapisywana (dla bezpieczeństwa na kilku kopiach), przekazywana z powrotem do terminala i otrzymujemy wydrukowany kupon, który jest potwierdzeniem zawarcia transakcji. Cała operacja trwa poniżej 2 sekund. W momencie losowania gracze mają swoje kupony w domach, a loteria ma zapisane wszystkie transakcje w systemie centralnym. Dzięki temu zaraz po losowaniu, kiedy wylosowane liczby są już znane, w łatwy sposób można sprawdzić w jakiej kolekturze padła wygrana, policzyć nagrody i od następnego dnia zacząć je wypłacać zwycięzcom.  

GTECH dostarcza systemy dla loterii na całym świecie (mamy ok. 75% udziałów w rynku światowym). W Polsce od ponad 20 lat naszym klientem jest Totalizator Sportowy. Ale GTECH w Polsce to nie tylko współpraca z Totalizatorem. Mamy w Warszawie największe na całym świecie centrum technologiczne firmy. Ponad 200 osób każdego dnia opracowuje, wdraża, zmienia rozwiązania dla loterii na 6 kontynentach: od Kolumbii po Australię. Ale oczywiście głównie koncentrujemy się na loteriach europejskich.  

Robert Kamiński: Słowo "online", od razu kojarzy się z chmurą. A Gtech tak nie działa. Dlaczego?

Jarosław Dąbrowski: Odpowiedź jest złożona, składa się z wielu punktów. Dlaczego nie w chmurze? Mówiąc najkrócej dlatego, że loterie są różne. Rozwiązania w chmurze mają sens głównie wtedy, gdy jedno rozwiązanie może służyć x podmiotom. W przypadku loterii nie może tak być. Przykładem mogą być loterie: litewska Olifeja i fińska Veikkaus. Obie mają jeden wspólny mianownik – grę Viking Lotto (dostępna w kilku loteriach w basenie Morza Bałtyckiego). Jej zasady we wszystkich loteriach są takie same, schemat działania również, inna jest waluta.

Niestety cała reszta jest także zupełnie inna. Nie wnikając w szczegóły, loteria fińska loteria jest loterią, która ma najprawdopodobniej największą liczbę kanałów sprzedaży i gier, czy też produktów, które sprzedaje. Od telefonów komórkowych poprzez kasy w hipermarketach, sprzedaż przez internet, sprzedaż w tradycyjnych lokalizacjach, różne gry, włączając w to zakłady sportowe.

Loteria litewska ma stosunkowo małą sieć kolektur (ok. 3 tys.) i oferuje tylko kilka gier. Wśród nich główną grą jest bingo telewizyjne, które w Finlandii w ogóle nie istnieje. Olifeja dużą część swojego biznesu opiera na tzw. transakcjach komercyjnych, czy też raczej sprzedaży usług finansowych. System loteryjny na Litwie jest wykorzystywany także do opłacania rachunków telefonicznych, ale też płatności za wodę, gaz, elektryczność, czy też mieszkanie. Przykład ten pokazuje, że jeśli nawet różne loterie mają coś identycznego, to jest to tylko mała część. Większość tego czym się zajmują, jest absolutnie różna. Brakuje części wspólnej, która uzasadniałaby chmurę.

Robert Kamiński: W pewnym sensie tak, ale ten problem może występować w przypadku własnego centrum obliczeniowego. Bo w zasadzie dlaczego różnica miałaby być na niekorzyść chmury? 

Jarosław Dąbrowski: Zbudowanie systemu dla loterii to nakład pracy rzędu np. 50, 100 lub 150 tysięcy roboczogodzin. Oczywiście zakładając, że mamy już jakiś system bazowy, przygotowany dla jednej loterii i chcemy go zaadoptować dla innej. Sama więc zmiana tego systemu kosztuje wiele milionów dolarów. Przy czym jego dostosowanie dla konkretnego klienta jest droższe, niż wartość samego systemu bazowego. To kolejny argument przeciwko chmurze.

Robert Kamiński: Czy to oznacza, że robienie tego poza własnymi zasobami byłoby droższe? 

Jarosław Dąbrowski: Zależy co rozumiemy poza własnymi zasobami?

Robert Kamiński: No, właśnie w chmurze, poprzez umieszczenie danych i aplikacji na dzierżawionych serwerach.

Jarosław Dąbrowski: Nie byłoby droższe, ale tu jest parę innych argumentów na „nie”. Przede wszystkim taki, że loterie chcą mieć kontrolę na wielu poziomach – na przykład na poziomie fizycznego bezpieczeństwa danych z przeprowadzanych transakcji. Wiele loterii zaznacza to jako warunek już na etapie przetargu na dostawę systemu. Czasem zapisy są niemalże dosłowne typu: chcemy wiedzieć, że ten serwer będzie w budynku „X”, w miejscu „Y”, na piętrze „Z”. Są też ograniczenia geograficzne. W Unii Europejskiej nie ma tego problemu, ale poza jej granicami już tak. Podsumowując nie znam loterii, która zgodziłaby się by centrum obliczeniowe znajdowało się w dowolnym miejscu, w innym kraju etc. Przy czym o ile w przypadku centrum zapasowego być może taka zgoda byłaby możliwa, w to nie ma takiej możliwości przy podstawowym centrum danych. Wiemy, że jest to kwestia poczucia sprawowania pełnej kontroli.

Robert Kamiński: Podejrzewałem, że taki argument padnie. Temat jest mi znany, bo ostatnio miałem okazję rozmawiać z GIODO. Rozmawialiśmy na temat bezpieczeństwa i w zasadzie w Europie problem jest rozwiązany – są normy ISO, które wszystkie europejskie firmy hostingowe muszą spełniać. I faktycznie – odwiedziłem takie firmy, na przykład we Francji serwerownia OVH jest nieźle zabezpieczona i mogą wskazać fizycznie: ten serwer jest wasz.

Jarosław Dąbrowski: Zgadzam się. Ale częste pytanie ze strony loterii brzmi: po co mielibyśmy umieszczać swój system w chmurze?

Robert Kamiński: Założyciel serwisu KillBill, który zajmuje się optymalizowaniem rachunków telefonicznych powiedział mi, że korzysta w całości tylko i wyłącznie z chmury. Po prostu moc obliczeniowa, która jest niezbędna do bardzo szybkiej analizy historii rachunków danego abonenta, – a tych abonentów może być bardzo wielu – jest tak duża, że koszt wybudowania własnego centrum (obliczeniowego) byłby absurdalnie wysoki. 

Jarosław Dąbrowski: I to jest bardzo dobry argument, ale niestety nie ma odniesienia do branży loteryjnej. Podstawowy powód jest taki, że koszt infrastruktury do zbudowania systemu, czyli hardware, stanowi zaledwie kilka procent kosztów całego projektu. Dla przykładu: jeśli cały projekt jest wart 20 mln USD, to koszt samego sprzętu wyniesie poniżej 1 mln USD. Idąc dalej jeśli na koszcie sprzętu zaoszczędzimy np. 30%, to ta oszczędność będzie rzędu 200-300 tys. USD – 1% w skali całego projektu

Robert Kamiński: No tak, ale koszt sprzętu to nie wszystko. Bo pewnie muszą być systemu backupu, fizyczne zabezpieczenie obiektu i tak dalej..  

Jarosław Dąbrowski: Oczywiście, koszt sprzętu to nie wszystko, ale nadal oszczędności wyniosłyby kilka procent w skali całego wdrożenia, ponieważ większość tych kosztów jest związana z adaptacją systemu do potrzeb danej loterii. To jest to o czym wspominałem – przykładowe 50-100-150 tysięcy roboczogodzin, które są głównym kosztem, niezależnym od tego czy system będzie w chmurze czy fizycznie w budynku loterii.

Są inne też powody dlaczego chmura nie jest dobrym rozwiązaniem dla loterii np. SLA (Service Level Agreement). Typowym wymaganiem loterii jest krótki czas transakcji od momentu naciśnięcia klawisza "wyślij" na terminalu w kolekturze, do momentu otrzymania wydruku potwierdzającego zawarcie transakcji (w Polsce poniżej 2 sekund). Oznacza to, że cały proces przetwarzania tej transakcji musi się odbyć w środowisku pod pełną kontrolą. Rozwiązania „w chmurze”, które z definicji nie może spełnić takiego warunku (na przykład łączność poprzez sieć publiczną) nie sprawdzi się w takiej sytuacji ponieważ nie zapewni wymaganego poziomu kontroli.

Warto też pamiętać, że systemy loteryjne budowane są średnio na 7-10 lat. Jeśli więc użyjemy argumentu, że rozwiązanie w chmurze byłoby tańsze to zauważymy, że przy zakładanej oszczędności 200-300 tys. USD to daje nam to mniej więcej 2 tys. USD miesięcznie. Przy takich obrotach jakie mają loterie, taka oszczędność jest niezauważalna.

Robert Kamiński: Ja tego nie wiem, ale wyobrażam sobie, że dane, które są przesyłane z takiego zwykłego lottomatu, który stoi w kiosku pewnie podobnie jak dane z bankomatu są przesyłane jako ciągi znaków, które mogą być szybko przesłane nawet po GPRSie.

Jarosław Dąbrowski: Tak, oczywiście są to małe transakcje.

Robert Kamiński: Czyli tutaj wąskiego gardła raczej nie widzę. Pewnie to pojawia się dopiero na styku z serwerem. 

Jarosław Dąbrowski: Nie rozpatrywałbym tego w kontekście „wąskiego gardła”. Chodzi o to, że np. w sytuacji takiej jaka jest w Polsce, kiedy jesteśmy operatorem dla loterii, musimy mieć kontrolę nad każdym elementem systemu, aby zapewnić warunki SLA. Używamy sieci GSM do przesyłania danych, ale to nie może być zwykłe połączenie internetowe, potrzebujemy sieci dedykowanej, zbudowanej tylko dla nas i używanej tylko w jednym celu.

Robert Kamiński: Mamy tutaj w zasadzie takie argumenty, że po pierwsze koszty nie grają roli tak do końca, bo są relatywnie małe w porównaniu do wydatków, na sam system, aplikacje i tak dalej. Mamy kwestię bezpieczeństwa, która jest niebagatelna.. I coś jeszcze?

Jarosław Dąbrowski: Ten rynek jest mały, więc moglibyśmy sobie wyobrazić, że mamy 20 loterii, które np. robią wspólny system w chmurze, który przynajmniej w 50% procentach jest wspólny. Wówczas może miałoby to sens. Natomiast ponieważ rynek loteryjny jest stosunkowo mały (na świecie jest ok. 100 loterii) i poszczególne loterie wymieniają systemy co 7-10 lat, to co roku system 10-15 loterii z całego świata przechodzi konwersję. Bardzo mała skala żeby można było coś zbudować.

Robert Kamiński: No ale np. banki decydują się nie na chmurę publiczną, ale na chmurę prywatną. 

Jarosław Dąbrowski: My też się decydujemy na chmurę prywatną. I to jest ten argument „za”. Z moich obserwacji wynika, że jeśli w branży loteryjnej pojawi się chmura, to na pewno prywatna, a nie publiczna. Jak zdefiniowana trudno jeszcze dziś powiedzieć. Pierwsze rozwiązania które będą w chmurze dla loterii, będą moim zdaniem rozwiązaniami nie dla głównej działalności biznesowej, czyli transakcji loteryjnych, ale dla funkcji pomocniczych. Na przykład wszystkie systemy typu CRM, które nie są specyficzne dla poszczególnych loterii.  

Robert Kamiński: Trochę uprzedził pan moje ostatnie pytanie. Pewnie jakiś Office365, coś co służy korespondencji danych, które nie są wrażliwe. To jest po prostu ułatwienie, nawet nie w tym rzecz, że to jest drogie czy tanie, ale jest po prostu prostsze.  

Jarosław Dąbrowski: Zgadza się. W GTECH, jeżeli mówimy o naszych klientach, mamy obecnie dwa produkty, które są w chmurze. Jednym z nich jest tzw. „Player Direct”, czyli karty gracza (rodzaj systemów lojalnościowych na kartę). Takie rozwiązanie nie musi być specyficzne dla konkretnej loterii, może być uniwersalne odpowiadające dowolnej liczbie loterii.

Drugie to obsługa interfejsu do internetu i transakcji mobilnych. Coś, co po drugiej stronie jest wspólne – czyli internet jest taki sam niezależnie od tego czy sprzedajemy książkę, czy sprzedajemy kupon loteryjny. Te rozwiązania istnieją, ale loterie dość wolno się do nich przekonują. W ogóle warto podkreślić, że branża loteryjna jest ewolucyjna, a nie rewolucyjna. Nie ma nowego produktu co 6 miesięcy – jest co 2-3 lata.

Natomiast oczywiście my w GTECH jako firmie używamy rozwiązań w chmurze na nasze potrzeby od dawna, jeszcze zanim pojawiło się samo to określenie. Całe tworzenie oprogramowania, rozwój produktów i testowanie odbywa się właśnie w chmurze wewnętrznej. GTECH ma w Warszawie ponad 200 osobowe centrum technologiczne w którym znajduje się ponad 400 środowisk testowych i developerskich. Nasi pracownicy pracują w tych środowiskach albo w innych, które są w naszych oddziałach na całym świecie. W większości wypadków nie ma to znaczenia do którego środowiska się logują – czy to środowisko jest fizycznie zlokalizowane tu czy tam.

Robert Kamiński: No to nie jest tak źle – biorąc pod uwagę to co pan mówił, że koszty są pomijalne..

Jarosław Dąbrowski: Oszczędności w skali całych kosztów rozwiązań są pomijalne. Jest zupełnie inna sytuacja loterii, która inwestuje kilkadziesiąt milionów raz na 10 lat i może sobie na to pozwolić, a inna młodego biznesmena, który ma pomysł, ale przecież nie zbuduje sobie serwerowni z klimatyzacją, ochroną przeciwpożarową itp. A zatem o wszystkim decyduje rachunek ekonomiczny.

Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Majówka ze skonfiskowanym samochodem? Sprawdź, czy możesz prowadzić

Długi weekend majowy za pasem, a wraz z nim kolejne zatrzymania nietrzeźwych kierowców. Ko…