Home Biznes Kiedy upadnie Facebook?

Kiedy upadnie Facebook?

0
0
130

Grający na giełdzie mawiają, że gdy wszyscy zaczynają inwestować w to samo, to jest to znak, że już najwyższa pora, by się z tego wycofywać. Zasada ta w pewien sposób odnosi się także do kwestii innowacyjności – w pewnym momencie nie można już tworzyć przełomowych pomysłów podążając na siłę mainstreamową linią rozwoju. Facebook uzyskał na początku roku, dzięki emisji udziałów zorganizowanej przez Goldman Sachs, łącznie 1,5 miliarda dolarów kapitału. Jak spółka wykorzysta te pieniądze?""

Web 2.0 w Polsce – początki portali społecznościowych

Większość polskich internautów po raz pierwszy spotkała się z portalem, którego treści tworzone są przez użytkowników, poznając Wikipedię. Jej polska wersja językowa obchodziła niedawno okrągłe dziesięciolecie (powstała 26 września 2001), a dziś liczy sobie już ponad 800 tysięcy haseł i 450 tysięcy użytkowników. Nieco później (w 2003) powstał Myspace. Był to pierwszy portal społecznościowy z prawdziwego zdarzenia, który odniósł duży sukces w naszym kraju oraz na świecie – przez lata utrzymywał się w top 10 najpopularniejszych stron w sieci globalnej.

Myspace rozwijało się sprawnie, a w międzyczasie powstawały na świecie inne serwisy oparte o ideę Web 2.0. Warto tu odnotować globalne znaczenie wyklucia się YouTube (2005). U nas natomiast furorę zrobiło najpierw Grono.net (przełom 2003/2004), które szczególnie popularne było w dużych miastach. Portal zyskał szybko uznanie, szczególnie wśród młodszych internautów, ale nie rozwijał się razem z nimi, więc zatrzymał się na poziomie ok. miliona użytkowników.

Portale społecznościowe w pełni weszły do naszej świadomości dopiero wraz z wzorowaną na rosyjskim portalu „W Kontakcie” (В Контакті) Naszą Klasą (rok założenia: 2006). Ta osiągnęła zawrotną, jak na nasze warunki, liczbę 14 milionów użytkowników i przez długi czas była niezaprzeczalnym liderem na rynku. Dopiero niedawno zaczął ją wyprzedzać Facebook – prawdziwy społecznościowy król.

Facebook – idealny portal społecznościowy?

O historii sukcesu giganta z Palo Alto można pisać bez końca. Portal powstał w 2004 roku jako niskobudżetowy startup, ale od razu odniósł sukces. Cieszył się tak ogromnym zainteresowaniem, że aż w 2010 nakręcono o jego początkach film fabularny („The Social Network” w reżyserii Davida Finchera). Nic więc dziwnego, że zaczął wypierać Naszą Klasę, która niezbyt zadbała o swoją promocję – w chwili obecnej coraz częściej posiadanie konta na nk.pl kojarzone jest wręcz z „obciachem”.

Dziś Facebook jest zdecydowanie numerem jeden wśród polskich i światowych portali społecznościowych. Naturalnie powstaje pytanie o przyszłość firmy Zuckerberga. Potencjał jest ogromny. CEO firmy sam wielokrotnie przyznawał, że wyobraża sobie Facebooka, jako portal obejmujący cały Internet, pokrywający oferowanymi usługami wszystkie nasze codzienne czynności w sieci. Te plany inwazji totalnej jednak nie wychodzą tak, jak zaplanowano.

@facebook.com nie zadziałał

Najlepszym przykładem jest niepowodzenie wprowadzenia poczty w domenie @facebook.com, które miało miejsce w poprzednim roku. Zapowiadano, że zmiana ta będzie „Gmail killerem”. Nic takiego się nie stało. W zasadzie mało kto wie, że w ogóle może otrzymywać i odczytywać maile przez Facebook. Podobną klapą skończyła się usługa Deals – miała oferować zakupy grupowe, ale po czterech miesiącach została wycofana.

Mobilnie czyli słabo

Developerzy portalu nie przyłożyli się także do implementowania wersji mobilnych. Aplikacja dedykowana dla iOS przez długie miesiące nie miała nawet funkcji obracania zależnego od ruchów akcelerometru, a do dziś nie istnieje stabilna aplikacja dedykowana dla Honeycomba. Wersja na iPada także nie powala. Zawodem okazało się też przejęcie firmy Beluga – zaowocowało stworzeniem przeciętnego Messengera, który w zasadzie nie powinien być wyodrębnionym programem, ale zintegrowanym elementem głównej aplikacji.

Nie tylko innowacyjne pomysły portalu kończą się klapą (np. usługa Timeline nie zadebiutowała ze względu na konflikt prawny z portalem timelines.com). Nieudolne wydaje się także kopiowanie funkcjonujących już pomysłów. Tu przykładem mogą być grupy (odpowiedniki kół z Google+). W czym tkwi problem? Czyżby użytkownicy Facebooka byli zamknięci na nowe oferty?

Użytkownicy potrzebują czegoś nowego?

W kwestii portali społecznościowych można zaobserwować pewne przesycenie. Kolejne ich warianty skupiają nieoczekiwane sieci społeczności. Tak, więc powstają strony nie tylko dla osób razem pracujących, ale także dla odbywających wspólnie wyroki czy odwiedzających ten sam szpital.  Kilkanaście tygodni temu powstał nawet serwis zrzeszający ludzi cierpiących na raka (IHadCancer.com). W żaden sposób nie potępiam portali dla ludzi chorych, wręcz przeciwnie, popieram takie inicjatywy całym sercem. Chcę tylko zwrócić uwagę na to, że w chwili obecnej duży nacisk kładzie się na to, żeby społecznościowe było absolutnie wszystko.

Nowe serwisy w rzeczywistości nie odnoszą już tak wielkich sukcesów, rzadko, kiedy wychodzą swoim zasięgiem poza granice USA. Raczej pozyskują część istniejącego już rynku, zamiast go poszerzać. Twitter pomimo niezliczonej ilości rund dofinansowań i setek milionów dolarów włożonych w rozwój, wciąż nie wychodzi na plus (pomimo 300 milionów zarejestrowanych użytkowników).

Internet w swoich początkach był miejscem wymiany niematerialnej własności intelektualnej. Ludzie posługiwali się nim, by czerpać z niego wiedzę – poprzez poszukiwanie haseł w wyszukiwarce lub newsów na portalach. W kolejnej wersji, Web 2.0, Internet wciągnął do swojej sieci społeczności, czyli fizycznie istniejących ludzi, ich codzienne czynności i rozrywki. Rewolucja polegała na tym, że rzeczywistość wirtualna została pomieszana ze światem materialnym.

Dziś druga odsłona Internetu powoli zaczyna się przesilać, ulega instytucjonalizacji, rytuał dzielenia się swoim życiem zostaje oswojony. Na ścianach Facebooka jest, zatem coraz mniej konkretnych informacji – „mięska”. Nikogo już nie dziwi, gdy napiszemy, że lubimy keks i masło orzechowe. Takie informacje przestają być zabawne czy ciekawe, zaczynają natomiast irytować. Pewien zakres kreatywnych aktywności wyczerpuje się. Coraz więcej treści, zatem zaczyna mieć charakter odtwórczy: zalewają nas wyniki ankiet i gier, linki do klipów i modnych memów lub profile reklamujące działalność danej osoby.

Portale społecznościowe proponują nam coraz wymyślniejsze i bardziej funkcjonalne usługi, ale te niekoniecznie przyjmują się. Google+ okazał się dużo lepszym od Facebooka, ale nie dał masowej migracji użytkowników, bo w rzeczywistości nie zaproponował niczego nowego, rewolucyjnego. Przeciętny internauta nie będzie angażował się w nową sieć społecznościową, jeżeli nie zostanie mu obiecana odpowiednio wielka korzyść z przejścia do niego. Po początkowej fazie zachwytu nad G+, tłum zwolenników nieco przycichł. Moim zdaniem wynika to z tego, że najwięksi gracze na rynku zbyt długo rozwijają paradygmat Web 2.0.

Pora na Web 3.0?

Do czego zmierzam? Facebook w tym momencie stoi na rozdrożu. Może zmienić swój społecznościowy charakter i przekształcić się w wielousługową korporację w stylu Google’a. Może też położyć większy nacisk na innowacyjne działania w Internecie, które nie będą się opierały wyłącznie na społecznościach. Jednak zdecydowanie nie powinien pozostawać w miejscu, żeby nie skostnieć i odejść w zapomnienie, jak niektóre z portali wymienionych we wstępie tego tekstu.

Jak posunąć rozwój sieci o krok do przodu? Internet był ośrodkiem niematerialnej wiedzy, następnie wciągnął do wirtualnej rzeczywistości ludzi i ich zachowania. Trzecia odsłona Internetu będzie polegała na zintegrowaniu go ze światem miejsc i przedmiotów: kuchenek mikrofalowych, wieży audio, telewizorów czy samochodów. Przez połączenie z zaawansowanymi usługami chmurowymi dokona się ostateczne zatarcie granicy między światem materialnym a wirtualnym – wtedy dopiero będzie można mówić o nowej rewolucji.

Co myślicie o takim podejściu do tematu? Nie macie poczucia, że Facebook ostatnio niczym nie zaskakuje?


@rddubrawski


 

Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Pusto na webinarium? Jest sposób na zwiększenie frekwencji

Webinaria stały się jednym z najskuteczniejszych narzędzi w marketingu B2B. Generują wysok…