Home Maszyneria Trudna sztuka kupowania notebooka

Trudna sztuka kupowania notebooka

0
0
111

Postanowiłeś kupić notebooka. Idziesz do sklepu i stajesz przed półką zastawioną przenośnymi komputerami. Wybór ogromny – kilkadziesiąt modeli różniących się między sobą…no właśnie: czym?

Kiedyś kupowanie komputera było dość proste: patrzyłeś na parametry procesora i wybierałeś szybszy. Później pakowałeś zakup pod pachę i szczęśliwy szedłeś do domu. Dzisiaj, jeśli chcesz kupić notebooka musisz wziąć pod uwagę mnóstwo informacji. Jeśli nie chcesz zagłębiać się w szczegóły konfiguracji i konsekwencji zastosowania niektórych podzespołów – skazany jesteś na sprzedawcę. Jeśli ten jest niekompetentny, albo nie chce mu się z tobą rozmawiać – jesteś skazany na przypadek.

Wartburg, czy Mercedes?

Dzieje się tak dlatego, że notebook to skomplikowane urządzenie i wpływ ja jego prawidłową pracę ma wiele elementów. Matryce mogą mieć różną jakość, oferować większą lub mniejszą rozdzielczość (zmieści się na nich więcej lub mniej informacji), a niektóre z nich dodatkowo są pokrywane specjalnymi powłokami poprawiającymi jakość. Karty grafiki mogą mieć różną wydajność; korzystać z wbudowanej pamięci wewnętrznej lub z przydzielanej dynamicznie pamięci RAM.

Nie trzeba dodawać, że wszystkie te dane ukryte są w opisach notebooków i to w taki sposób, że dla przeciętnego konsumenta znaczą tyle co nic.

Wreszcie serce komputera, czyli procesor. Tutaj sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana. Porównywanie gigaherców oznaczających częstotliwość taktowania zegara procesora dawno już straciło sens. Dwa lata temu sprzedawca w sklepie z notebookami na pytanie: który procesor jest lepszy: superszybki Core2Duo, czy przeciętny Solo tłumaczył obrazowo, że to jak porównywać Wartburga z Mercedesem. I myliłby się ten, kto by sądził, że Mercedesem był ultraszybki Core2Duo.

Na kłopoty – platforma

Pierwszy firmą, która zauważyła problemy z wyborem był Intel. Specjaliści od marketingu amerykańskiego koncernu podrapali się w głowę i wymyślili, że klient tak naprawdę nie ma ochoty na zgłębianie ciągu cyferek w opisie notebooka. Zamiast tego wolałby mieć pewność, że maszyna, którą wybrał będzie wydajna, popracuje długo na baterii i pozwoli korzystać z sieci bezprzewodowych. Skoro tak, trzeba dać mu oznaczenie, które – jeśli pojawi się na notebooku – będzie gwarancją wszystkich wymienionych cech. Korzystając z tego, że był producentem trzech bardzo istotnych elementów komputera, czyli procesora, chipsetu i modułu sieci bezprzewodowej, Intel zaczął optymalizować współpracę tych elementów tworząc platformę. Nazwał ją Centrino, wymyślił logo, wykroił pokaźną sumkę na wypromowanie nowej marki i sprawił niemały kłopot konkurencji. Producent komputera, jeśli chciał umieścić na nim naklejkę z logo Centrino musiał zastosować podzespoły Intela. Klient, kiedy widział tak oznaczonego notebooka mógł spodziewać się konkretnych możliwości. I zupełnie nie interesowało go, że w dwóch stojących obok siebie na sklepowej półce komputerach oznaczonych logo Centrino pracowały procesory o różnej mocy obliczeniowej.

Niestety jakiś czas temu sprawy się skomplikowały. Na rynku pojawiły się procesory dwurdzeniowe, Intel zdecydował się wprowadzić na rynek nowe platformy ze zmienionymi oznaczeniami i przeprowadził całą operację tak niefrasobliwie, że wybór najlepszego rozwiązania znowu stał się niezbyt oczywisty. Postanowiliśmy więc przyjrzeć się oznaczeniom używanym na notebookach, przeprowadzić małe śledztwo i pomóc ci w dokonaniu dobrego wyboru.

Dwurdzeniowy, czy nie?

Zacznijmy od konkurenta Intela, czyli firmy AMD. Produkowane przez nią procesory przeznaczone do zastosowań mobilnych noszą nazwę „Turion” i występują w wersji 64-bitowej. AMD nie produkuje całych platform. Zamiast tego oznacza swoje procesory literami i cyframi, np.: TL-60. Druga litera wyznacza poziom mobilności – im bliżej do „z” tym lepiej. Cyfry oznaczają wydajność procesora w swojej klasie. Znowu – im wyższa liczba, tym wydajniejszy procesor.

Intel pozostaje wierny platformom. W tej chwili najmocniejsza platforma mobilna z dwurdzeniowym procesorem na pokładzie oznaczana jest logo Core 2 Duo. Takie komputery pojawiły się w sprzedaży już kilka lat temu. Platforma oparta jest o nową architekturę „Core” gwarantującą (zdaniem Intela) mniejszy o 40% pobór energii, przy podobnym wzroście wydajności. Problem w tym, że cały czas w sklepach spotkać można komputery z mylącymi nalepkami „Intel Core Duo”, oparte o starszą architekturę. Pojawiły się w sprzedaży w styczniu ubiegłego roku, ich architektura różni się co prawda od tej, na której bazowała platforma Centrino, ale parametry odbiegają od najnowszych konstrukcji. Co do procesora – to jest najciekawsze – w komputerze oznaczonym takim logo może pracować procesor dwurdzeniowy lub jednordzeniowy. Słowem – loteria.

Z całą pewnością procesor jednordzeniowy pracuje natomiast w maszynach z naklejką Intel Core Solo. (Chociaż znane są głosy osób, które zarzekają się, że mają maszyny opatrzone takim właśnie logo z dwurdzeniowymi sercami). Tutaj również mamy do czynienia z przejściową wersją architektury.

Różni producenci – różne procesory

Żeby rzecz całą dodatkowo skomplikować trzeba powiedzieć, że w dwóch, oznaczonych tym samy logo notebookach mogą pracować procesory o różnej wydajności. Żeby to odkryć trzeba wczytać się już w częstotliwość taktowania zegara.

Trzeba również pamiętać, że oprócz standardowych rozwiązań stosowanych w większości sprzętu dostępnego na tynku, Intel produkuje również moduły dedykowane do komputerów konkretnych producentów. Taka sytuacja ma miejsce np.: w przypadku Panasonica. Jego ultracienki i lekki model CF-W5 potrzebował procesora o szczególnie niskim zapotrzebowaniu na energię. W tym modelu pracuje więc Intel Core Solo Ultra Low Voltage, a maszyna potrafi pracować bez doładowania nawet 8 godzin.

Wybór więc ogromny, kryteria zmienne a konfiguracji i klas sprzętu tez niemało. Jest to jednak najlepsza pozycja rynkowa. Dla kupującego rzecz jasna czyli dla ciebie i twojej firmy.



// -->

Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Niezdrowe praktyki mobilnych aplikacji medycznych. Czy dbają o nasze dane?

Informacje o kolejnych wyciekach danych medycznych elektryzują opinię publiczną. Warto w t…