Home Biznes Ad astra, czyli jak zostać gwiazdą rynku – odc. 2.

Ad astra, czyli jak zostać gwiazdą rynku – odc. 2.

0
0
110

Scena rządzi się swoimi prawami. Możemy na nią wyjść w dżinsach i swetrze, bez śladu makijażu, ale nie liczmy wtedy, że ktoś nas zauważy. Możemy się zgarbić w tłumie epizodystów, przemknąć niezauważalnie w tle wydarzeń. Ale nie o to przecież chodzi. Wiedzieli o tym już starożytni, którzy obuwali aktorów w koturny i zakładali im maski czy Japończycy, którzy twarze aktorów kabuki pokrywali maskami z mąki ryżowej, żeby utrwalić na nich zastygnięte karykaturalnie emocje.

Kostium i charakteryzacja

W Internecie naszą maską i kostiumem jest strona internetowa. Aby spełniała swoje zadania, aby zapewniła nam uwagę publiczności, musi być odpowiednio zaprojektowana, zarówno jeżeli chodzi o wygląd i rozmieszczenie poszczególnych elementów (informacje o firmie, dane kontaktowe, formularz e-mail), jak i pod względem treści, która powinna ułatwiać znajdowanie strony przez mechanizmy wyszukujące. Najczęściej myśląc o stronie, myślimy przede wszystkim o jej wyglądzie. Ale wygląd zaczyna się nieco wcześniej, na etapie planowania, do kogo kierujemy naszą stronę, kogo chcemy na nią zaprosić i w jakim celu. Zupełnie inaczej zaprojektujemy stronę nowego klubu studenckiego czy nawet stronę-ofertę korepetytora języków obcych, który kieruje się głownie do młodzież, a inaczej – stronę firmy doradczej świadczącej usługi dla klientów biznesowych. W pierwszym przypadku strona może przyciągać ostrą kolorystyką, nietypowym liternictwem, akompaniamentem dźwiękowym, nagromadzeniem elementów graficznych, ruchomych, czasem nawet agresywnych. W drugi zdecydowanie powinny dominować stonowane chłodne kolory – szarości, zielenie, odcienie niebieskiego, brązy. Wzornictwo powinno być dyskretne, delikatny deseń (najczęściej prążkowanie) w tle strony, główna treść serwisu napisana jedną z popularnych czcionek (Verdana, Tahoma), ciemnymi literami na jasnym tle, rzadko odwrotnie. Grafika stonowana, ograniczona do zdjęć, ewentualnie elementów zdjęć kojarzących się z daną branżą. Jeżeli firma ma już system identyfikacji wizualnej, ulotki, wizytówki zawierające elementy graficzne – dobrze jest wykorzystać je także przy projektowaniu strony. Tworzymy w ten sposób wizerunek firmy spójnej, przygotowanej do komunikacji z klientem.

Mimo indywidualnych różnic co do kolorów, liternictwa, grafiki,  są pewne wyznaczniki dobrego/użytecznego serwisu internetowego, którymi powinniśmy się kierować, projektując stronę. Nawet najprostszy serwis powinien się składać ze strony głównej oraz kilku podstron. Strona główna to nasze entree na scenę. Mamy niespełna kilkadziesiąt sekund, żeby przyciągnąć uwagę internauty, żeby powiedzieć: „Dzień dobry, Państwu” i uśmiechnąć się do widzów. Trzeba pamiętać, że internauta nie szuka Jana Kowalskiego i średnio jest zainteresowany, kim jest Jan Kowalski. Podobnie jak widz rzadko przychodzi do teatru oglądać aktorkę Iksińską (chyba że Iksińska jest gwiazdą, ale na razie dopiero ją przedstawiamy), ale przychodzi dla lady Makbet, dla Julii, a czasami i dla Merkucja, który ginie w ćwierć sztuki. Na stronie powitalnej dobrze jest zatem pisać nie tyle o samej firmie, co o ofercie i produktach, które w końcu ściągnęły do nas oglądających. Na mówienie o sobie jest inne miejsce, podstrona „O nas” czy „O firmie”. „Dzień dobry” wieku informacji musi natomiast być skoncentrowane na przekazaniu jak największej ilości informacji merytorycznej i na tym, aby informacje te były użyteczne dla dwóch grup odbiorców: osób pierwszy raz odwiedzających stronę, jak i tych, którzy systematycznie nas odwiedzają, jak i widzowie, którzy -enty raz oglądają Merkucja. Warto zatem, aby strona powitalna zawierała zarówno informacje podstawowe o ofercie firmy, jak i okienko z najnowszymi doniesieniami, chociażby o zmianach w firmie, nowościach w ofercie, promocjach.

Plan premier

Aktualności to magnes dla czytelnika, zatem warto się postarać, żeby na stronie głównej znajdowały się zawsze najnowsze wiadomości. Jak często wprowadzać nowe informacje? Jeżeli nasza firma nie działa w branży informacyjnej, możemy sobie pozwolić na to, by nowości pojawiały się rzadziej niż codziennie. Dobrze jest już przy projektowaniu strony rozpisać plan informacji, które chcemy na niej umieścić i działań, jakie chcemy za jej pomocą realizować, i na jego podstawie określić jak często jesteśmy w stanie wprowadzać nowe informacje. Wydaje się, że aktualizacja lub dodawanie nowych informacji raz w tygodniu jest w zupełności wystarczające w przypadku małej i średniej firmy. Rzadsze lub nieregularne i przypadkowe aktualizowanie strony może powodować, że odwiedzający będą rzadko zaglądać i mogą przegapić to, co chcemy im powiedzieć.

Strona „O nas”, która powinna być różna od strony powitalnej, zawiera informacje o firmie i jej zespole. Jeżeli chcemy nawiązywać relacje z klientami – a poprzez Internet również ich pozyskujemy – nie możemy być anonimowi. Strona „O nas” to właściwie miejsce, żeby przedstawić misję firmy, opisać jej historię, zaprezentować zespół, a więc pokazać, że z drugiej strony serwera są żywi ludzie. To uwiarygodnia naszą firmę. Wzmocnieniu wiarygodności służy także podanie danych kontaktowych zawierających fizyczny adres siedziby przedsiębiorstwa, firmy wirtualne nie cieszą się jeszcze specjalnym zaufaniem klientów.

Ważne rekwizyty

Strona powitalna oraz podstrony z aktualnościami, informacjami o produktach, o firmie i danymi kontaktowymi właściwie wyczerpują podstawowy zakres informacji, które powinny się znaleźć na dobrej stronie internetowej. Warto pamiętać jeszcze o kilku elementach, które ułatwiają życie internautom. Są to m.in. przejrzyste menu, dzięki któremu łatwo poruszają się po stronach i w każdej chwili mogą wrócić na stronę główną, data ostatniej aktualizacji lub data wprowadzenia informacji – pozwoli to internautom na orientację, czy dana oferta jest jeszcze aktualna oraz formularze – formularz zamówienia i formularz do kontaktu z właścicielem strony. Te ostatnie to istotne ułatwienie także dla nas, bo pozwalają na wystandaryzowanie zamówień i zapytań oraz łatwe gromadzenie ich w bazie danych. W przypadku powtarzających się pytań, można się pokusić o tzw. FAQ, czyli stronę, na której zestawimy najczęściej zadawane pytania oraz odpowiedzi na nie. To też pomoc i oszczędność dla nas – nie tracimy czasu na udzielanie odpowiedzi wciąż na te same pytania.

„A niech was wszyscy diabli”

Felicjanowi Dulskiemu wystarczyło jedno niepełne zdanie, żeby na trwałe wejść do historii teatru polskiego. Jak mówić do internautów, żeby chcieli nas słuchać? W Internecie są miliardy stron i codziennie pojawiają się setki tysięcy informacji. Dlatego jeżeli chcemy dotrzeć z naszym komunikatem do odbiorcy, musimy go „uderzyć po oczach”. Clue informacji musi się znajdować w jej pierwszym zdaniu. Informacja musi być niusem, musi zawierać w sobie element nowości albo zaskoczenia – wtedy skuteczniej i na dłużej przyciąga uwagę. Poza tym informacja musi być krótka. Tekst dłuższy niż jeden ekran rzadko czytany jest w całości, jeszcze dłuższy – prawie nigdy. Pamiętajmy, że czytelnik w Internecie się spieszy, czekają na niego setki informacji. Jeżeli damy mu krótki tekst przeczyta go w całości. Krótki tekst wymusza krótkie zdania, a więc często składające się z rzeczowników i czasowników, ewentualnie przysłówków. Zanikają przymiotniki, ale zanikają dlatego, że zamiast opisywać coś, możemy po prostu wstawić obrazek – i odbiorca widzi, a nie musi tworzyć sobie obrazu w wyobraźni. Zanikają zdania złożone, bo wystarczy wstawić hiperłącze do tekstu powiązanego i już nie ma potrzeby rozbudowanego tłumaczenia różnych zjawisk w ramach jednego tekstu. Skrótowość, obrazowość (w bardziej zaawansowanej wersji: multimedialność)  i hypertekstualność to podstawowe cechy języka Internetu. Warto o tym pamiętać i korzystać z możliwości, jakie daje sieć, przy projektowaniu treści strony.

A o tym, jak możliwości sieci wykorzystać do działań promocyjnych, w kolejnej części.

 

Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Powerdot buduje stacje w gminach, w których nie ma jeszcze elektryków

Gminy wiejskie, w których albo jeszcze w ogóle nie zarejestrowano aut elektrycznych, albo …