Home Maszyneria Stacja robocza – z czym to się je?

Stacja robocza – z czym to się je?

0
0
152

Stacja robocza (zwłaszcza taka z niskiej i średniej półki) ma bardzo wiele wspólnego ze zwykłym pecetem – podobny procesor, ten sam system operacyjny, zbliżone parametry. Czym więc się różni? Po pierwsze – wydajnością. Komponenty zastosowane w najtańszych modelach stacji roboczych to odpowiedniki podzespołów znanych z biurowych pecetów z najwyższej półki. Po drugie – stabilnością działania i niezawodnością. Po trzecie – pakietem dodatkowych usług (głównie serwisowych).

Bardzo dużo mocy

Podstawowe modele stacji roboczych (takie jak Lenovo ThinkStation E20) są oparte na procesorach z „biurkowej” linii Intel Core (i3, i5 oraz i7). Mają też zwykle nie więcej niż 4GB pamięci. Nietrudno jednak znaleźć maszyny wyposażone w wielordzeniowe (nawet do 12 rdzeni), profesjonalne procesory serwerowe jak Intel Xeon. Jeśli to za mało, producenci oferują też konfiguracje wieloprocesorowe. Nawet najtańsze modele stacji roboczych pozwalają na daleko idącą rozbudowę pamięci operacyjnej. Potrzebujesz 8, 16 albo 24GB? Nie ma problemu.

Warto zauważyć, że stacje robocze mają nie tylko formę pecetów lecz również laptopów. Choć z uwagi na dużą moc obliczeniową i duże wyświetlacze są bardziej przestawne, niż przenośne. W przypadku Lenovo ciekawym przykładem jest ThinkPad W700DS wyposażony w dwa monitory!

Chociaż w tanich stacjach roboczych standardem są dyski twarde SATA – takie same jak w komputerach biurkowych – dzięki technologii RAID0 możesz wycisnąć z nich dużo więcej. Dwa dyski połączone w macierz RAID są widoczne w systemie jako jeden dysk, a dzięki jednoczesnemu zapisywaniu i odczytywaniu z dwóch napędów wydajność i bezpieczeństwo znacząco rośnie. Stacje robocze zapewniają odpowiednie warunki do budowania takich konfiguracji: mają wydajne, zgodne z RAID kontrolery dyskowe i pojemne, dobrze wentylowane obudowy.

Karty graficzne montowane w stacjach roboczych dzielą się na dwie grupy – 2D i 3D. Z tym, że te pierwsze nie są wcale prostymi, zintegrowanymi modelami, jakie znamy z komputerów biurowych i laptopów. To wydajne jednostki mogące bez problemu obsłużyć kilka (zwykle do czterech) monitorów o wysokiej rozdzielczości.

Stabilność i pewność

Karty graficzne przeznaczone dla stacji roboczych mają zwykle bardzo wiele wspólnego z wydajnymi konstrukcjami montowanymi w komputerach dla graczy. Tyle, że są zupełnie inaczej skonfigurowane. O ile w przypadku gier liczy się przede wszystkim wydajność (a dokładniej stosunek wydajności do ceny…), o tyle w zastosowaniach profesjonalnych na pierwszy plan wysuwa się jakość i dokładność. Kryterium ceny jest mniej ważne. Taktowanie procesorów graficznych i pamięci operacyjnych; parametry sterowników – wszystko jest skonfigurowane tak, by uzyskać maksymalną niezawodność. Nawet kosztem wydajności.

Podobnie z pamięcią RAM – w stacjach roboczych standardem są moduły ECC. Minimalnie wolniejsze i nieco droższe od zwykłych kości stosowanych w biurkowych pecetach, ale za to zapewniające znacznie większy poziom bezawaryjności (szacuje się, że komputer z 4GB standardowej pamięci RAM „myli się” przynajmniej raz na trzy doby pracy – ECC zmniejsza ryzyko takiej pomyłki do poziomu… 1 do 6.000.000.000).

Technologia RAID bywa wykorzystywana nie tylko do zwiększania wydajności podsystemu dyskowego, ale i do zapewniania większego bezpieczeństwa danych. W konfiguracji RAID1 dwa zamontowane w komputerze dyski są swoimi lustrzanymi kopiami. Jeśli jeden z nich ulegnie awarii, możemy kontynuować pracę korzystając z drugiego. Można też połączyć oba podstawowe tryby RAID i uzyskać zarówno wzrost wydajności jak i poprawę bezpieczeństwa. Jedyny minus: będziemy potrzebowali nie dwóch, ale czterech dysków.

To oczywiście kosztuje więcej – nikt jednak nie kupuje stacji roboczej po to, by zrobić szybką oszczędność. Większy wydatek zwraca się z czasem. Płacisz m.in. za nadmiarowy zasilacz, który bez żadnego problemu poradzi sobie nawet z bardzo rozbudowaną konfiguracją; za solidną, przestronną obudowę mogącą pomieścić wiele dodatkowych komponentów oraz za inteligentnie zaprojektowane chłodzenie zapewniające bezawaryjną pracę całości.

Tego nie da Ci składak

Podzespoły, z których są zbudowane stacje robocze można zwykle kupić w sklepie (może nie w każdym, ale od czego mamy internet). W zasadzie, nic więc nie stoi na przeszkodzie by taką maszynę złożyć samemu (albo zamówić u lokalnego „magika”). Tyle że to raczej kiepski pomysł. Nic nie zaoszczędzimy, a możemy sporo stracić. Przyzwoita stacja robocza jest czymś więcej niż sumą podzespołów.

Kupując gotowy komputer klasy workstation możemy liczyć na pakiet dodatkowych usług. W przypadku takich, profesjonalnych maszyn standardem jest realizowanie napraw gwarancyjnych na miejscu (u klienta) z kilkugodzinnym czasem reakcji na zgłoszenie. Lenovo obiecuje dokonać naprawy w ciągu czterech godzin, a podstawowy okres trwania gwarancji to 3 lata.

Jest jeszcze jedna przewaga stacji roboczej nad – nawet bardzo wydajnym – składakiem. To tzw. certyfikaty ISV przyznawane przez firmy dostarczające wymagające oprogramowanie (m.in. Microsoft, Adobe, Autodesk i Avid). Certyfikat taki jest potwierdzeniem przeprowadzenia kilkutygodniowych testów mających na celu zbadanie prawidłowego działania danej aplikacji na testowanym sprzęcie. Podczas testów wyłapuje się ewentualne błędy oprogramowania i konflikty sprzętowe. Jeśli szukasz na przykład maszyny do pracy w Photoshopie, zapytaj sprzedawcy o certyfikat wystawiony przez Adobe.

Zajrzyj: 

 

Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Powerdot buduje stacje w gminach, w których nie ma jeszcze elektryków

Gminy wiejskie, w których albo jeszcze w ogóle nie zarejestrowano aut elektrycznych, albo …