Home Na czasie Wygrać z reklamą

Wygrać z reklamą

0
0
92

Niesamowite tempo przyrostu reklam internetowych stawia pod znakiem zapytania ich sens. Czy atakowanie internautów migającymi pikselami na każdym kroku nie sprawi, że zamiast zainteresować się promowanym produktem, nabiorą do niego trwałej niechęci? To przypadek nie tylko niżej podpisanego, ale całej rzeszy użytkowników Internetu. Reklamodawcy, jak widać, wiedzą lepiej i kierują strumienie gotówki na irytujące kampanie w cyberprzestrzeni, które częstokroć przynoszą skutki odwrotne do zamierzonych.

Inwazja kolorowych obrazków

Reklama internetowa to szerokie pojęcie. Kryją się pod nim teksty piarowe, konkursy z nagrodami, konta na Facebooku, marketing e-mailowy, ale również rozmaite twory graficzne i dźwiękowe znienacka atakujące internautów. Czasy, kiedy najbardziej inwazyjną formą reklamowej pstrokacizny był baner już dawno odeszły w niepamięć. Od początku wieku reklamy coraz intensywniej się przepoczwarzają i coraz mocniej atakują zmysły. W Sieci zaroiło się więc od rozmaitych popupów, popunderów, floaterów, megabanerów czy interstitiali. Szczególnie niemiły w kontakcie jest ten ostatni format – reklama wyświetlana w osobnym oknie przeglądarki o rozmiarze całego ekranu.

A było to tak

Początki internetowego marketingu sięgają lat 80. i działalności firmy Prodigy. Była ona czymś na kształt portalu internetowego z newsami, informacjami giełdowymi, ogłoszeniami, prognozą pogody i tym podobnymi atrakcjami. Serwis Prodigy był własnością IBM i sieci sklepów Sears i to właśnie produkty tej ostatniej firmy były pierwszym towarem reklamowanym w Internecie. Jednak pierwsza klikalna reklama w postaci banera pojawiła się w cyberprzestrzeni dopiero w 1993 r. – za jej pośrednictwem promowała się nieistniejąca już firma prawnicza z Doliny Krzemowej Heller Ehrman LLP. Reklama internetowa rozwijała się w swobodnym tempie aż do pęknięcia „bańki internetowej” w 2000 r. Wówczas rozpoczął się kolejny etap ewolucji banerów i ich mutacji – oparty na śledzeniu ruchu internautów, a nie tylko prezentacji treści.

Łatwa rada

Najbardziej cierpią internauci surfujący po sieci na sprzęcie, którego lata świetności minęły ponad pół dekady temu (jest nas wielu!). Multimedialna detonacja, która nieraz wita gości czołowych polskich portali, potrafi unieszkodliwić procesor na dobrych kilka minut. Na szczęście ludzka inwencja wyposażyła nas w skuteczne narzędzia obrony przeciwko innym produktom ludzkiej inwencji, tyle że szkodliwym. Najprostszym sposobem na postawienie tamy zalewowi kolorowego spamu (oprócz wyłączenia okna przeglądarki) jest instalacja programu o wdzięcznej nazwie „Reklamojad”. Pozwala on uniknąć niespodzianek na najpopularniejszych polskich serwisach: Onet, Wirtualna Polska, Gazeta.pl, Interia, O2.pl, Wrzuta, Chomikuj, Nasza Klasa, Fotka, Wykop, Republika.pl, Blog.onet.pl oraz YouTube.com. Aplikacja dostępna jest w wersjach dla przeglądarek Firefox, Internet Explorer oraz Google Chrome. Aktualizacje na temat udoskonaleń Reklamojada można śledzić na stronie www.facebook.com/reklamojad.

Szansa na wygraną

Dzięki Reklamojadowi można wygrać nie tylko z reklamą, ale również konkurs. Internautom, którzy skutecznie polecą aplikację trzem znajomym, twórcy Reklamojada obiecują moc nagród w postaci iPada 16GB 3G oraz drukarek HP DeskJet 2000. Szczegóły na stronie www.reklamojad.pl.

 


 

Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Niezdrowe praktyki mobilnych aplikacji medycznych. Czy dbają o nasze dane?

Informacje o kolejnych wyciekach danych medycznych elektryzują opinię publiczną. Warto w t…