Home Biznes Domeny globalne

Domeny globalne

0
0
126

Czy adres internetowy z końcówką inną niż „.pl” to wizerunkowa klapa? Co robić w sytuacji, gdy w rejestrze brakuje domen z rozszerzeniem krajowym? A może należy… myśleć globalnie?

Każdemu wedle potrzeb

Na tak postawione pytanie najrozsądniej byłoby odrzec: zależy, kto pyta. Inwestorzy handlujący domenami często zauważają, że dla klientów końcowych, czyli takich, którzy kupują adres www w celu wykorzystania go pod serwis, rozszerzenie ma mniejsze znaczenie niż nazwa. To zrozumiałe – przedsiębiorca z branży meblowej niekoniecznie musi orientować się w zawiłościach tematyki domenowej. Nawet jeśli intuicyjnie zdaje sobie sprawę z marketingowej wartości peelki, musi przecież wziąć również pod uwagę nie mniej istotną składową adresu, jaką jest nazwa domeny. Wykorzystanie w adresie internetowym pojęcia kluczowego (keyword) dla danej branży z rozszerzeniem innym niż „.pl” w mniemaniu przedsiębiorcy może być bardziej opłacalne niż inwestowanie w zakup tej samej nazwy z końcówką krajową lub szukanie gorszej nazwy zakończonej peelką. Nie jest to błędne rozumowanie, jeśli prowadzimy małą lub średnią firmę, której sukces opiera się raczej na produkcji dobrej jakości towarów niż kreowaniu prestiżu w oparciu o działania marketingowe. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku dużych firm, nastawionych na ekspansję i zmuszonych do korzystania z dobrodziejstw piaru.

Prestiż.pl

Osoby zatrudnione do szlifowania wizerunku marki takiego podmiotu muszą zdawać sobie sprawę z prestiżowego i pozycjonerskiego znaczenia końcówki krajowej. W takim przypadku wysokość nakładów na zakup domeny z rozszerzeniem „.pl” nie może stanowić przeszkody nie do pokonania. Brak peelki w adresie może bowiem wzbudzić obawy potencjalnych klientów, związane choćby ze stażem działalności firmy (jeszcze kilka lat temu domeny „.pl” były stosunkowo łatwo dostępne) czy mniejszą wydolnością finansową przedsiębiorstwa, która nie pozwala na inwestycje w budowę wizerunku. Z nieco innymi dylematami borykają się inwestorzy domenowi. Nie chodzi im przecież o tworzenie wizerunku firmy, ale o jak największy zysk ze sprzedaży adresu. Szkopuł w tym, że w domainingu nie ma jednoznacznej recepty na sprzedażowe sukcesy i znaczącą rolę odgrywa tu czynnik „szczęścia”. Jeśli trafi się zdeterminowany klient, który upatrzył sobie określony adres, inwestor ma dobrą pozycję negocjacyjną i może spieniężyć domenę za sumę znacznie przekraczającą jej szacunkową wartość. Z drugiej strony, rachuby i nadzieje domainerów często zawodzą w zderzeniu z rzeczywistością, gdy np. brakuje chętnych na wyłożenie pożądanej kwoty za daną nazwę. Jedno jest pewne: wraz ze szczuplejącym rejestrem krajowym nazwy z alternatywnymi rozszerzeniami będą zyskiwały na wartości, a inwestycje w tym segmencie domenowym będą coraz bardziej opłacalne.

Złapać domenę

Jakie jednak końcówki warto brać pod uwagę w charakterze alternatywy dla peelki? Oprócz rozszerzenia „com.pl”, które cieszy się popularnością mimo swojej złożoności, warto rozważyć rejestrację lub zakup na rynku wtórnym domen globalnych. Chodzi o domeny funkcjonalne o zasięgu światowym, z których najpopularniejsze to „.com”, „.net”, „.biz”, „.org” oraz „.info”. Szczególnie ta pierwsza jest dobrze znana polskim internautom, nie stanowi więc ryzykownej „innowacji”. Decydując się na wykorzystanie rozszerzeń funkcjonalnych, należy jednak pamiętać o rozsądnym dobieraniu nazw, które powinny być adekwatne do znaczenia końcówki.

Na przykład przedsięwzięć biznesowych nie należy łączyć z rozszerzeniem „.org” zarezerwowanym dla organizacji. Zaletą domen globalnych jest nie tylko większa dostępność polskich nazw w tych rozszerzeniach, ale również związane z nimi rozległe możliwości inwestycyjne. Takie rozszerzenia, jak „.com” czy „.net” można przecież łączyć z wyrazami w rozmaitych językach zwiększając perspektywy sprzedaży adresu.

.com the best

W większości państw domeny globalne są mniej popularne niż końcówki krajowe, co wciąż pozwala na znalezienie wolnych nazw. Wyjątkiem są oczywiście Stany Zjednoczone z końcówką krajową „.us”, cieszącą się znacznie mniejszym prestiżem niż jej rówieśniczka „.com” (obie domeny powstały w 1985 r.). Polscy domainerzy, ale również przedsiębiorcy szukający nazwy w rozszerzeniu globalnym, od niedawna mają do dyspozycji dodatkowe narzędzie „polowania” na ciekawe nazwy.

Jak przechwycić

Serwis Dropped.pl uruchomił bowiem usługę przechwytywania domen globalnych. Jej zaletą jest niska cena za przechwycenie domeny w porównaniu ze stawkami innych serwisów. Dzięki usłudze Dropped.pl, korzystając z list wygasających domen, można znaleźć prawdziwą gratkę za stosunkowo niską kwotę 15 dolarów. Wiele „spadów” to adresy byłych serwisów, a zatem domeny dobrze wypozycjonowane w wyszukiwarce Google.

Przemysław Ćwik


 

Dodaj komentarz

Przeczytaj również

Czeski startup pomoże w ekspansji zagranicznej polskich firm

Choć wydawać by się mogło, że internet i idący za nim dostęp do informacji, stał się dobre…