Elegancja i prostota – to wyróżniki dobrej domeny. Często zakłócamy je zbędnymi znakami, które czynią adres internetowy mniej estetycznym, trudniejszym do zapamiętania i obniżają jego wartość. Czy to znaczy, że wszystkich prefiksów i sufiksów trzeba wystrzegać się jak ognia? Niekoniecznie – po prostu należy używać ich z głową

Rozmiar się liczy. Również w świecie domen – tyle, że „na opak”. Krótkie, proste nazwy i jednoczłonowe końcówki niemal zawsze uznawane są za cenniejsze niż długie słownikowe wygibasy oparte na subdomenach. I choć malejąca liczba znaków nie przekłada się wprost na rosnącą wartość adresu internetowego, to za „króciaki” najczęściej płaci się więcej niż za frazy. A jak ma się sprawa z najkrótszymi domenami?

Rynek domen na tle innych branż pogrążonej w kryzysie gospodarki wypada całkiem nieźle. Zarówno „na świecie”, jak i w Polsce odnotowano w tym roku milionowe transakcje

Śmierć szefa Apple, książęcy ślub i obalenie dyktatury w Libii – tym żył świat w minionym roku. Te wydarzenia wpłynęły również na to, jakie domeny rejestrowano w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy.

W świecie zdominowanym przez media elektroniczne adres internetowy to podstawa biznesu. Jednak wybór odpowiedniej domeny dla swojego przedsięwzięcia jest zadaniem znacznie trudniejszym, niż wydaje się to na pierwszy rzut oka. Jak bowiem znaleźć odpowiednią nazwę, gdy większość wartościowych adresów ma już abonenta? Jaką końcówkę dobrać do nazwy – .pl, .com.pl, a może .co.pl?

Dobre domeny to rarytasy. Ceny nazw na rynku wtórnym jednych przyprawiają o ból głowy, u innych wywołują ironiczny uśmiech. Jednak niezależnie od samopoczucia opinii publicznej, adresy internetowe stają się towarem coraz bardziej pożądanym, a przy okazji coraz droższym. Czy zatem zakup wartościowej domeny musi się wiązać z finansową traumą?

Z początkiem grudnia własną „pornodomenę” będzie mógł mieć każdy chętny, jednak nie każda strona będzie mogła pod nią działać. Otwarcie rejestracji to szansa dla osób, które dotychczas nie zdążyły zabezpieczyć swojej nazwy.

Polska domenosfera wzbogaciła się o nową końcówkę. Choć rozszerzenie .co.pl jest dostępne na rynku od kilku lat, to dopiero wskutek rekordowej transakcji zaczęło zyskiwać na popularności i ma szansę stać się alternatywą dla mocno „wyeksploatowanych” końcówek .com.pl i .pl. Czy zatem można już mówić o sukcesie nowej domeny?

Jak radzą sobie przedstawiciele rodzimego show biznesu w sieci? Okazuje się, że nie najlepiej. Tylko co druga osoba z rankingu najwyżej wycenianych gwiazd posiada adres internetowy z własnym nazwiskiem. Wiele domen znanych osób jest wystawionych na sprzedaż.

W polskiej domenosferze „.pl” ma status końcówki domyślnej. Ze względu na swoją popularność jest towarem masowym, ze względu na coraz trudniejszą dostępność – dobrem luksusowym. Popularny rzeczownik zakończony tymi dwiema spółgłoskami to marzenie wielku domainerów. Bez „peelki” żaden doświadczony piarowiec nie wyobrazi sobie brandu. Czy jednak dla końcówki krajowej faktycznie nie ma sensownej alternatywy?